-
Gombrowicz w Berlinie
Czytam W. Gombrowicza, Dziennik 1961-1966. Ostatnie tygodnie jego pobytu w Argentynie, Paryż, potem rok w Berlinie… Emigrant po 25 latach powracający do Europy… Fragmenty z Berlina są dla mnie poruszające i pół wieku później tak samo aktualne. Gombrowicz ubiera w słowa to, czego ja tu na codzień już prawie nie dostrzegam, ale do czego się znowu budzę. Jego zdania są jak przetarcie okularów specjalną ściereczką, ot na przykład taki fragment: Odosobnienie. Współpracują ze sobą, czyli udzielają się sobie tylko częściowo, w ramach funkcji. Ich samotność pochłonięta przetwarzaniem świata i zaspokajaniem potrzeb. (s. 146) Witold Gombrowicz, „Dziennik 1961-1966” No właśnie! Tę doniosłą rolę wykonywanej funkcji już kilka razy próbowałam tu ująć, ale nigdy…
-
Rozmowy na temat…
Izolacja nie jest strategią polityczną – mówi kolega z pracy. Zadbany czterdziestolatek, trójka dzieci w szkole Montessori pod Wolfsburgiem, bez ocen i covidowych szczepionek. – Polityka musi bazować na dialogu, na dopatrywaniu się furtek albo choćby furteczek w tej całej zagmatwanej sytuacji, na walce o porozumienie mimo wszystko. – Zamyśla się i po chwili wspomina o pasywnym sprzeciwie Gandiego: – Związać nieprzyjaciela ze sobą ekonomią, to wcale nie była taka głupia sprawa. Poza tym jest jeszcze passiver Widerstand… Wyczuwam nutę melancholii w jego głosie. Podtrzymuję twarz na dłoniach opartych na biurku, żeby nie złapać się za głowę. Mam kamienny wyraz twarzy, widzę to w kwadraciku w prawym dolnym rogu, twarz…