-
I znowu powrót, tylko dokąd?
Intercity na Zachód to pociąg niebylejaki. Czartoryski do Berlina brzmi dla mnie w pierwszej chwili egzotycznie i bajkowo, choć wiem przecież z biznesowej autopsji, jaka machina się za tym kryje. Mam w pociągu miejsce, zarezerwowane, zapisane w bilecie, bez rezerwacji nie zabiorą. W Niemczech tak, w Polsce nie. A więc w polskim Intercity każdy ma swoje wykupione miejsce, ma rację bytu, nie trzeba przepychać się na peronie, niepewność nie ma się tu czego złapać. Nie ma ku niej żadnych podstaw. Powoli słyszę takie zdania w głowie i się do nich uśmiecham, bo to już niemieckość wkracza, choć jeszcze po polsku, to jasne. A jednak. Pani koło pięćdziesiątki z loczkami wokół…